poniedziałek, 6 stycznia 2014

Kłótnia..

- No Robert! Przecież tak nie może być - marudziłam..
- To tylko przyjaźń- -próbował mnie uspokoić.
- Zresztą co mi tam ... wychodzę! - powiedziałam.
- Gdzie znowu idziesz? - krzyknął
- Jak najdalej od ciebie - trzasnęłam drzwiami .
Wyszłam przed dom i szłam w stronę miasta. Niestety tak mi się przytrafiło , że akurat Ania wracała z zakupów. Zatrzymała mnie chociaż nie miałam ochoty na nią patrzyć . 
- Robert w domu?- zapytała
- Tak , idź do niego i się nim wypchaj- powiedziałam odwracając się w drugą stronę. Włożyłam w uszy słuchawki i szłam przed siebie. Miałam tylko nadzieję, że chociaż przez chwilę pobędę sama. No niestety tak mi się tylko zdawało. W moją stronę zmierzał Marco.
- Hej Zuza! A co ty robisz sama w centrum miasta? -zapytał ze ździwieniem
- Odpoczywam od Roberta!- tak bardzo chciało mi się płakać , że się rozkleiłam. No nie mogłam przestać. Marco przytulił mnie bardzo mocno i wyciągnął na kawę do kawiarni. 
- Co się stało?- wypytywał 
- Nagle oznajmił mi , że do Dortmundu wprowadza się Anka- ulżyło mi.
- Co? O kurde, Zuza! - odpowiedział
- I jak ja mam mu teraz ufać?- zapytałam.
- Nie wiem . Ja jeszcze takich problemów nigdy nie miałem. Mogę ci tylko obiecać , że w każdej sytuacji możesz na mnie liczyć- podsunął mi chusteczkę. 
- Dziękuję , ale ja chyba ... opuszczam Dortmund! Za dużo cierpiałam - wyżaliłam się.
- Na jakiś czas dobrze by ci to zrobiło - powiedział.
Marco zapłacił za moją kawę i wyszliśmy na zewnątrz. Było bardzo zimno , a ja nie byłam zbytnio ubrana. Mogłam tylko liczyć na Reusa, który oddał mi swoją kurtkę . Poprosiłam go tylko o to , żeby odwiózł mnie do hotelu. Spędzę tu całą noc...
~ Marta
Zuza się nie pojawiała. Czekałam na nią bardzo długo. Miałam nawet wysłaś sms , ale Marco uprzedził mnie o tej sytuacji. Położyłam się na łóżku i myślałam o tym całym dniu.. o wszystkim co się zdarzyło. To był najlepszy day ever ♥ 

piątek, 14 czerwca 2013

Słodzenie..

~Marta
Spałam sobie do 12 , a gdy się obudziłam nie było przy mnie Marco . Zeszłam  na dół a tu pusto.. na stole leżały naleśniki w kształcie serca. Usiadłam sobie i zaczęłam się nimi zajadać. Nagle spod talerzyka wystawała malutka karteczka:
' KOCHANA ! MUSIAŁEM JUŻ JECHAĆ NA TRENING ,A NIE CHCIAŁEM CIĘ BUDZIĆ BO TAK SŁODKO SPAŁAŚ! MAM NADZIEJĘ , ŻE DZISIAJ SIĘ ZNOWU SPOTKAMY BO BYŁO MIŁO ♥ TRZYMAJ SIĘ, CZEKAM NA TELEFON. TWÓJ MARCO '
No i nagle zaczęłam się sama do siebie uśmiechać. Nie wiedziałam , że on coś do mnie w ogóle kiedyś poczuje. W podskokach poszłam na górę się ubrać. Założyłam spodenki i bokserkę i ruszyłam przed siebie. Wstąpiłam do sklepu po jakąś słodkość dla Reusa i poszłam pod stadion. Nie czekałam długo , ale widziałam zaskoczenie jak mnie zobaczył. 
- Marco , ktoś na ciebie czeka lovelasku - krzyknął Mario.
- Spadaj , okej ?- powiedział do niego.
- Hej Marta - krzyknął idąc w moją stronę.
- Cześć , dziękuję - powiedziałam rzucając się mu w ramiona.
- Wiedziałem , że się ucieszysz- powiedział całując mnie w czoło.
- Nikt jeszcze nie sprawił mi takiej przyjemności - powiedziałam czekając aż zdecyduje się pocałować mnie w usta , ale jednak się przeliczyłam. Marco odwiózł mnie do domu i wysiadł na chwilę ze mną. To właśnie na pożegnanie dał mi słodkiego buziaka aż się zarumieniłam, a do ucha wyszeptał mi ' Kocham cię' to było po prostu słodkie. Musiałam zaczekać na Zuzę , żeby się z nią tym podzielić.
~Zuza
Cały czas myślałam o tym , że Ania może mi odbić Roberta. Leżąc sobie w łóżku przy jego boku musiałam go o to zapytać:
- Robert? Czego ona tutaj tak właściwie szuka?- zapytałam przecierając jego zaspane oczy.
- Wiesz, bo ona się tutaj niedaleko przeprowadza - powiedział .
- Co ? - zapytałam podrywając się z łóżka.
- No tak- powiedział przewracając mnie spowrotem na łóżko.
No kurde czego ona tutaj szuka? Ja jej dam..

środa, 22 maja 2013

Zazdrość..

~Zuza
Na jej widok szczęka mi opadła. Wiedziałam , że jakaś akcja się szykuje. Co u Roberta w domu szuka jego była ? Spojrzałam jeszcze na nią chwilkę , a później postanowiłam zawołać Lewego.
-Robert?! Masz gościa - powiedziałam odchodząc z drzwi.
- Kogo ? - zapytał zdzwiony .
-Sam sobie zobacz - odpowiedziałam mu zdenerwowana. Usiadłam przed telewizorem i czekałam aż dołączy do mnie mój chłopak. Minęło 30 minut ,  a go nadal nie było. Postanowiłam sprawdzić co tutaj się wyprawia. Wyszłam przed dom ,a tu w ogródku Robert z Anią pili sobie sok. Nie chciałam im przeszkadzać , wolałam porozmawiać z Lewym o tym w domu. Po jakimś czasie ' lovelas' wrócił do domu.
- Kochanie , gdzie jesteś? - krzyknął do mnie.
- W kuchni - powiedziałam oburzona .
Podszedł do mnie od tyłu i złapał za brzuch.
- Już nie interesuje cię anka ? - zapytałam złośliwie.
- Nie przejmuj się nią , ona tylko przyszła zapytać co u mnie * powiedział łagodząc sytuacje.
- No , a za 2 tygodnie powiesz mi , że do siebie wracacie? - zapytałam smutno.
- Nigdy w życiu , ty jesteś lepsza - powiedział całując mnie po szyi.
- W jakim sensie lepsza ? - zapytałam. Myjąc naczynia , aż zbiłam szklankę. Wkurzyłam się ostro i przestałam. Odwróciłam się prosto do Roberta.
- Pod każdym względem jesteś lepsza - powiedział muskając moje usta. Tak mi było przyjemnie , że aż nie chciałam przerywać . Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni..
~Marta
Zaproponowałam Marco żebyśmy poszli na pizzę. Zgodził się od razu. Chwycił mnie za rękę jak chłopak dziewczynę i poszliśmy. Zamówiliśmy sobie Margeritte i pepsi. Usiedliśmy w ciemnym kąciku i zaczęliśmy rozmawiać. Reus ośmielił się sam mnie pocałować. Było nam tak dobrze , ale robiło się dosyć ciemno . Odwiózł mnie dom domu , ale ja nie chciałam spędzać sama nocy więc zaproponowałam mu żeby został. Chętnie się zgodził i spędziliśmy miło noc.

sobota, 18 maja 2013

Niespodziewana wizyta..

~Marta
    Obudziłam się rano, Zuzy nie było obok mnie. Ubrałam się i poszłam na miasto. Idąc alejami parku ujrzałam przygnębionego Marco rozmyślającego nad czymś, siedział na ławce. Postanowiłam się do niego dosiąść.
-Nad czym tak myślisz ? -spytałam cicho.
-Nad wszystkim.. -powiedział równie cichutko.
-A dokładniej ? -pytałam.
-Nad miłością, przyjaźnią i ogólnie życiem -odparł.
-Co masz na myśli mówiąc przyjaźń ? -pytałam dalej.
-Nie długo ją stracę..Mario odchodzi do Bayernu i już nie będzie tak samo -odparł smutno.
-Masz mnie, Lewego, Zuzę i całą resztę Borussii ! -pocieszałam go.
-No tak..-powiedział.
-A mówiąc miłość o czym myślałeś? A raczej o kim ? -wyraźnie posmutniałam bo wiedziałam, iż nie chodzi o mnie.
-Jest taka jedna dziewczyna..lubię ją, bardzo, zakochałem się w niej ale nie mam odwagi jej tego wyznać bo boje się że mnie odrzuci, zapewne nigdy nie dowie się, że ją kocham -smutno mówił.
-Musisz jej to powiedzieć -uznałam.
-Ale jak ? -pytał.
-Wprost ! Po prostu powiedz, że ją kochasz -stwierdziłam.
-Kocham Cię Marta...-powiedział smutno.
   Zamarłam. On mnie kocha ? Oczywiście ja jego też ale nie spodziewałam się tego.
-Wiedziałem, że już nie chcesz się ze mną przyjaźnić już mnie nie lubisz...-oznajmił.
-Masz rację Marco nie lubię Cię...-nie dał mi skończyć.
-Nie kończ wiem że mnie nie kochasz ! -krzyknął.
-Nie dałeś mi skończyć, Masz rację nie lubię Cię bo Cię kocham wariacie ! -pocałowałam go. 
Czułam się tak jak podczas tego pierwszego pocałunku.
~Zuza
Rano poszłam do Roberta. Zostawiłam kartkę dla Marty ale wątpię by ją przeczytała. Miała z samego rana iść na miasto więc pewnie nie spojrzała na kartkę. Jak zawsze z Robertem przywitaliśmy się pocałunkiem. Robert zaczął mnie rozpinać.
-Oj nie nie kochany ! -oznajmiłam chłopakowi.
-Dlaczegoo ? -zrobił smutną minę.
-Bo najpierw śniadanie kotku -puściłam mu oczko i poszłam do kuchni.
Zaczynałam sięgać miseczki a on zaczął łapać mnie w talii od tyłu.
-A może jednak ? -pytał.
-Robert..mówiłam coś -powiedziałam.
-No ale ja Cię tak dawno nie widziałem -mruczał.
-Tak masz rację całe 11 godzin ! -powiedziałam.
Zrobiliśmy śniadanie. W spożywaniu posiłku przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam. Ku moim oczom ukazała się młoda, czarnowłosa dziewczyna a mianowicie była to Ania... 

sobota, 11 maja 2013

Troska i nauka gry w fifę!

~Marta
Marco zabrał mnie do siebie i zaopiekował się mną. U niego mogłam sobie troszkę odpocząć. W Polsce było mi bardzo ciężko. Tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi.Byłam tam ciągle zabiegana . Do domu wracałam tylko na noc , a z samego rana biegłam do siostry i siedziałam w szpitalu całymi dniami. Pomimo wszystko najbardziej brakowało mi Marco, on był mi taki bliski. 
- Tęskniłam za tobą- powiedziałam patrząc jak on się starał , żeby było mi wygodnie.
- Ja za tobą też , muszę to przyznać. - powiedział siadając obok mnie.
- Jesteś naprawdę kochany! Tak się o mnie troszczysz- powiedziałam przytulając się do przyjaciela. Szczerze chciałabym być już jego dziewczyną , ale może za wcześnie jeszcze na to ? 
- Bo mam o co się troszczyć. Tak dawno cię nie widziałem. Jesteś jeszcze piękniejsza niż ostatnio - powiedział gilgocząc mnie po brzuchu.
- Marco , nie słodź mi tutaj  - powiedziałam rzucając w niego poduszką. 
~Zuza 
 Pojechaliśmy do Roberta. Zrobiłam nam podwieczorek i włączyliśmy jakiś stary mecz bvb. Patrzyłam sobie na mojego słodziaka , który mruga do kamery. Dokładnie pamiętam jak oglądałam z Martą u mnie mecze. Jak któryś z naszych ulubieńców trafił bramkę płakałyśmy ze szczęścia. Znudziło nam się takie bezczynne oglądanie meczu więc Robert zaproponował żebyśmy zagrali sobie w fifę. Ja nie umiałam grać więc na początku patrzyłam jak gra sam Lewy. Później wzięłam dżojstik do ręki i zaczęłam kombinować. Nie wychodziło mi to zbyt dobrze, więc Robert wziął mnie na swoje kolana i pomagał mi grać. Cieszyłam się z tego wieczoru jak małolata.
- Kocham cię mała- powiedział muskając moje usta.
- Ja ciebie też -powiedziałam przytulając się do niego.
Było już jakoś nad ranem kiedy przypomniało mi się , że muszę wracać do domu. Pocałowałam jeszcze raz Roberta i wsiadłam w swój samochód. Po jakimś czasie byłam już w domu , a w drzwiach stała Marta. 
- Marta  ? Ty jeszcze nie śpisz? - zapytałam zdejmując buty.
- Tak się cieszę , Marco się do mnie zbliżył. Może już niedługo będziemy ze sobą. Ja tak na to czekam - powiedziała do mnie.
-Koniecznie śpimy razem mała - powiedziałam mrugając do przyjaciółki.
- Z tobą zawsze - powiedziałam .
   

piątek, 10 maja 2013

Wyjazd..

-Co się stało ? -zapytałem osłabiony.
-Wpadłeś na barierkę -odparł Robert.
-Wpadł? A może ktoś go na nią popchnął ? -zapytała ironicznie Marta.
-Robert ? -zapytałem.
-Yyy..no ale to było dla żartów -wyjąkał.
-A mogło się skończyć jeszcze gorzej ! -spojrzała na niego wściekła Zuza.
-Dobra, dobra nie kłóćcie się z mojego powodu -oznajmiłem.
-To my zostawimy was samych, muszę pogadać z tym obok -oznajmiła Zuza spoglądając na Roberta.
Wyszli z sali, zostałem z nią sam.
-Jak się czujesz ? zapytała.
-Dobrze ale strasznie boli mnie brzuch -powiedziałem spoglądając na posiniaczone żebra.
-Ach ten Robert..-odparła.
-To nie jego wina, zamyśliłem się -tłumaczyłem przyjaciela.
-Zamyśliłeś się ? -zapytała podejrzliwie. -To o czym tak zawzięcie myślałeś?
Myślałem wtedy o niej ale przecież jej tego nie powiem.
-O..o meczu -palnąłem.
Nagle zadzwonił telefon Marty.Kiedy skończyła rozmawiać wyraźnie posmutniała.
-Muszę wracać do Polski -oznajmiła.
-Co?! -zapytałem zszokowany. -Jak to ? -wciąż pytałem.
-Moja siostra zachorowała, nie ma kto się nią zająć w Polsce, tam dokończę studia -oznajmiła a z jej oka uroniła się gorzka łza.
-Przecież może przyjechać tutaj ! -krzyknąłem.
-Ona ma 10 lat! Tam ma lekarzy ! -odparła.
-Tutaj też są lekarze -oznajmiłem z przykrością.
~Marta
-Marco przykro mi ale nie..-wyszłam  z sali.
Musiałam poszukać Zuzy.Wkrótce znalazłam ją w kafejce.
-Zuza ! -krzyknęłam zapłakana.
-Marta co się stało ?! -zapytała zdziwiona.
-Ola zachorowała..ona ma raka -powiedziałam.
-Co ?! Jak to możliwe ? -pytała.
-Wracam jutro z samego rana do Warszawy. -wybiegłam ze szpitala i pobiegłam się spakować.
Z samego rana wyjechałam do Warszawy. O 11:00 byłam już w Polsce.
-Marta ! -krzyknęła siostra.
-Hej kochana -ucałowałam ją w czoło.
-Wróciłaś do mnie ? -zapytała.
-Oczywiście a potem wracasz ze mną skarbie -odparłam.
6 miesięcy później.
Jest 2 lipca, trzeci dzień wakacji.Ola wyzdrowiała, na szczęście udało się wyleczyć 1 fazę choroby. Dzisiaj wracam do Dortmundu. Na lotnisku czekała na mnie już Zuza, teraz już dziewczyna Roberta.
-Marta ! -krzyknęła.
-Zuza ! Cześć ! -krzyknęłam.
-Też miło Cię widzieć -powiedział Robert.
-Haha cześć ! -przytuliłam go.
Nagle zza pleców Roberta wyłonił się Marco.
-Cześć -powiedział.
-Hej ! -powiedziałam przytulając go.
-Ale wiecie ja nie jestem sama..-powiedziałam a zza moich plecy wyłoniła się Ola.
-Ola !-przytuliła ją Zuza.
-Cześć ! -powiedział Marco i podał rękę młodej.
-Ja jestem Marco a to Robert ! -przedstawił.
-Znam was ! Ja jestem Ola. -odparła.
Nagle na lotnisku pojawił się tata.
-Ola, Marta ! -krzyknął.
-Tata ! -mała podbiegła do niego a on zabrał ją do siebie.
Pojechali do ojca.
-Miło Cię widzieć Marta -powiedział zdezorientowany Marco.
-Ciebie też Marco -odparłam.
Nadal byłam w nim zakochana. Tak bardzo pragnęłam się teraz w niego wtulić.