sobota, 18 maja 2013

Niespodziewana wizyta..

~Marta
    Obudziłam się rano, Zuzy nie było obok mnie. Ubrałam się i poszłam na miasto. Idąc alejami parku ujrzałam przygnębionego Marco rozmyślającego nad czymś, siedział na ławce. Postanowiłam się do niego dosiąść.
-Nad czym tak myślisz ? -spytałam cicho.
-Nad wszystkim.. -powiedział równie cichutko.
-A dokładniej ? -pytałam.
-Nad miłością, przyjaźnią i ogólnie życiem -odparł.
-Co masz na myśli mówiąc przyjaźń ? -pytałam dalej.
-Nie długo ją stracę..Mario odchodzi do Bayernu i już nie będzie tak samo -odparł smutno.
-Masz mnie, Lewego, Zuzę i całą resztę Borussii ! -pocieszałam go.
-No tak..-powiedział.
-A mówiąc miłość o czym myślałeś? A raczej o kim ? -wyraźnie posmutniałam bo wiedziałam, iż nie chodzi o mnie.
-Jest taka jedna dziewczyna..lubię ją, bardzo, zakochałem się w niej ale nie mam odwagi jej tego wyznać bo boje się że mnie odrzuci, zapewne nigdy nie dowie się, że ją kocham -smutno mówił.
-Musisz jej to powiedzieć -uznałam.
-Ale jak ? -pytał.
-Wprost ! Po prostu powiedz, że ją kochasz -stwierdziłam.
-Kocham Cię Marta...-powiedział smutno.
   Zamarłam. On mnie kocha ? Oczywiście ja jego też ale nie spodziewałam się tego.
-Wiedziałem, że już nie chcesz się ze mną przyjaźnić już mnie nie lubisz...-oznajmił.
-Masz rację Marco nie lubię Cię...-nie dał mi skończyć.
-Nie kończ wiem że mnie nie kochasz ! -krzyknął.
-Nie dałeś mi skończyć, Masz rację nie lubię Cię bo Cię kocham wariacie ! -pocałowałam go. 
Czułam się tak jak podczas tego pierwszego pocałunku.
~Zuza
Rano poszłam do Roberta. Zostawiłam kartkę dla Marty ale wątpię by ją przeczytała. Miała z samego rana iść na miasto więc pewnie nie spojrzała na kartkę. Jak zawsze z Robertem przywitaliśmy się pocałunkiem. Robert zaczął mnie rozpinać.
-Oj nie nie kochany ! -oznajmiłam chłopakowi.
-Dlaczegoo ? -zrobił smutną minę.
-Bo najpierw śniadanie kotku -puściłam mu oczko i poszłam do kuchni.
Zaczynałam sięgać miseczki a on zaczął łapać mnie w talii od tyłu.
-A może jednak ? -pytał.
-Robert..mówiłam coś -powiedziałam.
-No ale ja Cię tak dawno nie widziałem -mruczał.
-Tak masz rację całe 11 godzin ! -powiedziałam.
Zrobiliśmy śniadanie. W spożywaniu posiłku przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam. Ku moim oczom ukazała się młoda, czarnowłosa dziewczyna a mianowicie była to Ania... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz