~Zuza
Na jej widok szczęka mi opadła. Wiedziałam , że jakaś akcja się szykuje. Co u Roberta w domu szuka jego była ? Spojrzałam jeszcze na nią chwilkę , a później postanowiłam zawołać Lewego.
-Robert?! Masz gościa - powiedziałam odchodząc z drzwi.
- Kogo ? - zapytał zdzwiony .
-Sam sobie zobacz - odpowiedziałam mu zdenerwowana. Usiadłam przed telewizorem i czekałam aż dołączy do mnie mój chłopak. Minęło 30 minut , a go nadal nie było. Postanowiłam sprawdzić co tutaj się wyprawia. Wyszłam przed dom ,a tu w ogródku Robert z Anią pili sobie sok. Nie chciałam im przeszkadzać , wolałam porozmawiać z Lewym o tym w domu. Po jakimś czasie ' lovelas' wrócił do domu.
- Kochanie , gdzie jesteś? - krzyknął do mnie.
- W kuchni - powiedziałam oburzona .
Podszedł do mnie od tyłu i złapał za brzuch.
- Już nie interesuje cię anka ? - zapytałam złośliwie.
- Nie przejmuj się nią , ona tylko przyszła zapytać co u mnie * powiedział łagodząc sytuacje.
- No , a za 2 tygodnie powiesz mi , że do siebie wracacie? - zapytałam smutno.
- Nigdy w życiu , ty jesteś lepsza - powiedział całując mnie po szyi.
- W jakim sensie lepsza ? - zapytałam. Myjąc naczynia , aż zbiłam szklankę. Wkurzyłam się ostro i przestałam. Odwróciłam się prosto do Roberta.
- Pod każdym względem jesteś lepsza - powiedział muskając moje usta. Tak mi było przyjemnie , że aż nie chciałam przerywać . Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni..
~Marta
Zaproponowałam Marco żebyśmy poszli na pizzę. Zgodził się od razu. Chwycił mnie za rękę jak chłopak dziewczynę i poszliśmy. Zamówiliśmy sobie Margeritte i pepsi. Usiedliśmy w ciemnym kąciku i zaczęliśmy rozmawiać. Reus ośmielił się sam mnie pocałować. Było nam tak dobrze , ale robiło się dosyć ciemno . Odwiózł mnie dom domu , ale ja nie chciałam spędzać sama nocy więc zaproponowałam mu żeby został. Chętnie się zgodził i spędziliśmy miło noc.
środa, 22 maja 2013
sobota, 18 maja 2013
Niespodziewana wizyta..
~Marta
Obudziłam się rano, Zuzy nie było obok mnie. Ubrałam się i poszłam na miasto. Idąc alejami parku ujrzałam przygnębionego Marco rozmyślającego nad czymś, siedział na ławce. Postanowiłam się do niego dosiąść.
-Nad czym tak myślisz ? -spytałam cicho.
-Nad wszystkim.. -powiedział równie cichutko.
-A dokładniej ? -pytałam.
-Nad miłością, przyjaźnią i ogólnie życiem -odparł.
-Co masz na myśli mówiąc przyjaźń ? -pytałam dalej.
-Nie długo ją stracę..Mario odchodzi do Bayernu i już nie będzie tak samo -odparł smutno.
-Masz mnie, Lewego, Zuzę i całą resztę Borussii ! -pocieszałam go.
-No tak..-powiedział.
-A mówiąc miłość o czym myślałeś? A raczej o kim ? -wyraźnie posmutniałam bo wiedziałam, iż nie chodzi o mnie.
-Jest taka jedna dziewczyna..lubię ją, bardzo, zakochałem się w niej ale nie mam odwagi jej tego wyznać bo boje się że mnie odrzuci, zapewne nigdy nie dowie się, że ją kocham -smutno mówił.
-Musisz jej to powiedzieć -uznałam.
-Ale jak ? -pytał.
-Wprost ! Po prostu powiedz, że ją kochasz -stwierdziłam.
-Kocham Cię Marta...-powiedział smutno.
Zamarłam. On mnie kocha ? Oczywiście ja jego też ale nie spodziewałam się tego.
-Wiedziałem, że już nie chcesz się ze mną przyjaźnić już mnie nie lubisz...-oznajmił.
-Masz rację Marco nie lubię Cię...-nie dał mi skończyć.
-Nie kończ wiem że mnie nie kochasz ! -krzyknął.
-Nie dałeś mi skończyć, Masz rację nie lubię Cię bo Cię kocham wariacie ! -pocałowałam go.
Czułam się tak jak podczas tego pierwszego pocałunku.
~Zuza
Rano poszłam do Roberta. Zostawiłam kartkę dla Marty ale wątpię by ją przeczytała. Miała z samego rana iść na miasto więc pewnie nie spojrzała na kartkę. Jak zawsze z Robertem przywitaliśmy się pocałunkiem. Robert zaczął mnie rozpinać.
-Oj nie nie kochany ! -oznajmiłam chłopakowi.
-Dlaczegoo ? -zrobił smutną minę.
-Bo najpierw śniadanie kotku -puściłam mu oczko i poszłam do kuchni.
Zaczynałam sięgać miseczki a on zaczął łapać mnie w talii od tyłu.
-A może jednak ? -pytał.
-Robert..mówiłam coś -powiedziałam.
-No ale ja Cię tak dawno nie widziałem -mruczał.
-Tak masz rację całe 11 godzin ! -powiedziałam.
Zrobiliśmy śniadanie. W spożywaniu posiłku przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam. Ku moim oczom ukazała się młoda, czarnowłosa dziewczyna a mianowicie była to Ania...
Obudziłam się rano, Zuzy nie było obok mnie. Ubrałam się i poszłam na miasto. Idąc alejami parku ujrzałam przygnębionego Marco rozmyślającego nad czymś, siedział na ławce. Postanowiłam się do niego dosiąść.
-Nad czym tak myślisz ? -spytałam cicho.
-Nad wszystkim.. -powiedział równie cichutko.
-A dokładniej ? -pytałam.
-Nad miłością, przyjaźnią i ogólnie życiem -odparł.
-Co masz na myśli mówiąc przyjaźń ? -pytałam dalej.
-Nie długo ją stracę..Mario odchodzi do Bayernu i już nie będzie tak samo -odparł smutno.
-Masz mnie, Lewego, Zuzę i całą resztę Borussii ! -pocieszałam go.
-No tak..-powiedział.
-A mówiąc miłość o czym myślałeś? A raczej o kim ? -wyraźnie posmutniałam bo wiedziałam, iż nie chodzi o mnie.
-Jest taka jedna dziewczyna..lubię ją, bardzo, zakochałem się w niej ale nie mam odwagi jej tego wyznać bo boje się że mnie odrzuci, zapewne nigdy nie dowie się, że ją kocham -smutno mówił.
-Musisz jej to powiedzieć -uznałam.
-Ale jak ? -pytał.
-Wprost ! Po prostu powiedz, że ją kochasz -stwierdziłam.
-Kocham Cię Marta...-powiedział smutno.
Zamarłam. On mnie kocha ? Oczywiście ja jego też ale nie spodziewałam się tego.
-Wiedziałem, że już nie chcesz się ze mną przyjaźnić już mnie nie lubisz...-oznajmił.
-Masz rację Marco nie lubię Cię...-nie dał mi skończyć.
-Nie kończ wiem że mnie nie kochasz ! -krzyknął.
-Nie dałeś mi skończyć, Masz rację nie lubię Cię bo Cię kocham wariacie ! -pocałowałam go.
Czułam się tak jak podczas tego pierwszego pocałunku.
~Zuza
Rano poszłam do Roberta. Zostawiłam kartkę dla Marty ale wątpię by ją przeczytała. Miała z samego rana iść na miasto więc pewnie nie spojrzała na kartkę. Jak zawsze z Robertem przywitaliśmy się pocałunkiem. Robert zaczął mnie rozpinać.
-Oj nie nie kochany ! -oznajmiłam chłopakowi.
-Dlaczegoo ? -zrobił smutną minę.
-Bo najpierw śniadanie kotku -puściłam mu oczko i poszłam do kuchni.
Zaczynałam sięgać miseczki a on zaczął łapać mnie w talii od tyłu.
-A może jednak ? -pytał.
-Robert..mówiłam coś -powiedziałam.
-No ale ja Cię tak dawno nie widziałem -mruczał.
-Tak masz rację całe 11 godzin ! -powiedziałam.
Zrobiliśmy śniadanie. W spożywaniu posiłku przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam. Ku moim oczom ukazała się młoda, czarnowłosa dziewczyna a mianowicie była to Ania...
niedziela, 12 maja 2013
Blog !
Hej założyłam nowego bloga z przyjaciółką ! Czytajcie i komentujecie ;* ;D
http://milosc-wyznania-tajemnice.blogspot.com/
http://milosc-wyznania-tajemnice.blogspot.com/
sobota, 11 maja 2013
Troska i nauka gry w fifę!
~Marta
Marco zabrał mnie do siebie i zaopiekował się mną. U niego mogłam sobie troszkę odpocząć. W Polsce było mi bardzo ciężko. Tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi.Byłam tam ciągle zabiegana . Do domu wracałam tylko na noc , a z samego rana biegłam do siostry i siedziałam w szpitalu całymi dniami. Pomimo wszystko najbardziej brakowało mi Marco, on był mi taki bliski.
- Tęskniłam za tobą- powiedziałam patrząc jak on się starał , żeby było mi wygodnie.
- Ja za tobą też , muszę to przyznać. - powiedział siadając obok mnie.
- Jesteś naprawdę kochany! Tak się o mnie troszczysz- powiedziałam przytulając się do przyjaciela. Szczerze chciałabym być już jego dziewczyną , ale może za wcześnie jeszcze na to ?
- Bo mam o co się troszczyć. Tak dawno cię nie widziałem. Jesteś jeszcze piękniejsza niż ostatnio - powiedział gilgocząc mnie po brzuchu.
- Marco , nie słodź mi tutaj - powiedziałam rzucając w niego poduszką.
~Zuza
Pojechaliśmy do Roberta. Zrobiłam nam podwieczorek i włączyliśmy jakiś stary mecz bvb. Patrzyłam sobie na mojego słodziaka , który mruga do kamery. Dokładnie pamiętam jak oglądałam z Martą u mnie mecze. Jak któryś z naszych ulubieńców trafił bramkę płakałyśmy ze szczęścia. Znudziło nam się takie bezczynne oglądanie meczu więc Robert zaproponował żebyśmy zagrali sobie w fifę. Ja nie umiałam grać więc na początku patrzyłam jak gra sam Lewy. Później wzięłam dżojstik do ręki i zaczęłam kombinować. Nie wychodziło mi to zbyt dobrze, więc Robert wziął mnie na swoje kolana i pomagał mi grać. Cieszyłam się z tego wieczoru jak małolata.
- Kocham cię mała- powiedział muskając moje usta.
- Ja ciebie też -powiedziałam przytulając się do niego.
Było już jakoś nad ranem kiedy przypomniało mi się , że muszę wracać do domu. Pocałowałam jeszcze raz Roberta i wsiadłam w swój samochód. Po jakimś czasie byłam już w domu , a w drzwiach stała Marta.
- Marta ? Ty jeszcze nie śpisz? - zapytałam zdejmując buty.
- Tak się cieszę , Marco się do mnie zbliżył. Może już niedługo będziemy ze sobą. Ja tak na to czekam - powiedziała do mnie.
-Koniecznie śpimy razem mała - powiedziałam mrugając do przyjaciółki.
- Z tobą zawsze - powiedziałam .
Marco zabrał mnie do siebie i zaopiekował się mną. U niego mogłam sobie troszkę odpocząć. W Polsce było mi bardzo ciężko. Tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi.Byłam tam ciągle zabiegana . Do domu wracałam tylko na noc , a z samego rana biegłam do siostry i siedziałam w szpitalu całymi dniami. Pomimo wszystko najbardziej brakowało mi Marco, on był mi taki bliski.
- Tęskniłam za tobą- powiedziałam patrząc jak on się starał , żeby było mi wygodnie.
- Ja za tobą też , muszę to przyznać. - powiedział siadając obok mnie.
- Jesteś naprawdę kochany! Tak się o mnie troszczysz- powiedziałam przytulając się do przyjaciela. Szczerze chciałabym być już jego dziewczyną , ale może za wcześnie jeszcze na to ?
- Bo mam o co się troszczyć. Tak dawno cię nie widziałem. Jesteś jeszcze piękniejsza niż ostatnio - powiedział gilgocząc mnie po brzuchu.
- Marco , nie słodź mi tutaj - powiedziałam rzucając w niego poduszką.
~Zuza
Pojechaliśmy do Roberta. Zrobiłam nam podwieczorek i włączyliśmy jakiś stary mecz bvb. Patrzyłam sobie na mojego słodziaka , który mruga do kamery. Dokładnie pamiętam jak oglądałam z Martą u mnie mecze. Jak któryś z naszych ulubieńców trafił bramkę płakałyśmy ze szczęścia. Znudziło nam się takie bezczynne oglądanie meczu więc Robert zaproponował żebyśmy zagrali sobie w fifę. Ja nie umiałam grać więc na początku patrzyłam jak gra sam Lewy. Później wzięłam dżojstik do ręki i zaczęłam kombinować. Nie wychodziło mi to zbyt dobrze, więc Robert wziął mnie na swoje kolana i pomagał mi grać. Cieszyłam się z tego wieczoru jak małolata.
- Kocham cię mała- powiedział muskając moje usta.
- Ja ciebie też -powiedziałam przytulając się do niego.
Było już jakoś nad ranem kiedy przypomniało mi się , że muszę wracać do domu. Pocałowałam jeszcze raz Roberta i wsiadłam w swój samochód. Po jakimś czasie byłam już w domu , a w drzwiach stała Marta.
- Marta ? Ty jeszcze nie śpisz? - zapytałam zdejmując buty.
- Tak się cieszę , Marco się do mnie zbliżył. Może już niedługo będziemy ze sobą. Ja tak na to czekam - powiedziała do mnie.
-Koniecznie śpimy razem mała - powiedziałam mrugając do przyjaciółki.
- Z tobą zawsze - powiedziałam .
piątek, 10 maja 2013
Wyjazd..
-Co się stało ? -zapytałem osłabiony.
-Wpadłeś na barierkę -odparł Robert.
-Wpadł? A może ktoś go na nią popchnął ? -zapytała ironicznie Marta.
-Robert ? -zapytałem.
-Yyy..no ale to było dla żartów -wyjąkał.
-A mogło się skończyć jeszcze gorzej ! -spojrzała na niego wściekła Zuza.
-Dobra, dobra nie kłóćcie się z mojego powodu -oznajmiłem.
-To my zostawimy was samych, muszę pogadać z tym obok -oznajmiła Zuza spoglądając na Roberta.
Wyszli z sali, zostałem z nią sam.
-Jak się czujesz ? zapytała.
-Dobrze ale strasznie boli mnie brzuch -powiedziałem spoglądając na posiniaczone żebra.
-Ach ten Robert..-odparła.
-To nie jego wina, zamyśliłem się -tłumaczyłem przyjaciela.
-Zamyśliłeś się ? -zapytała podejrzliwie. -To o czym tak zawzięcie myślałeś?
Myślałem wtedy o niej ale przecież jej tego nie powiem.
-O..o meczu -palnąłem.
Nagle zadzwonił telefon Marty.Kiedy skończyła rozmawiać wyraźnie posmutniała.
-Muszę wracać do Polski -oznajmiła.
-Co?! -zapytałem zszokowany. -Jak to ? -wciąż pytałem.
-Moja siostra zachorowała, nie ma kto się nią zająć w Polsce, tam dokończę studia -oznajmiła a z jej oka uroniła się gorzka łza.
-Przecież może przyjechać tutaj ! -krzyknąłem.
-Ona ma 10 lat! Tam ma lekarzy ! -odparła.
-Tutaj też są lekarze -oznajmiłem z przykrością.
~Marta
-Marco przykro mi ale nie..-wyszłam z sali.
Musiałam poszukać Zuzy.Wkrótce znalazłam ją w kafejce.
-Zuza ! -krzyknęłam zapłakana.
-Marta co się stało ?! -zapytała zdziwiona.
-Ola zachorowała..ona ma raka -powiedziałam.
-Co ?! Jak to możliwe ? -pytała.
-Wracam jutro z samego rana do Warszawy. -wybiegłam ze szpitala i pobiegłam się spakować.
Z samego rana wyjechałam do Warszawy. O 11:00 byłam już w Polsce.
-Marta ! -krzyknęła siostra.
-Hej kochana -ucałowałam ją w czoło.
-Wróciłaś do mnie ? -zapytała.
-Oczywiście a potem wracasz ze mną skarbie -odparłam.
6 miesięcy później.
Jest 2 lipca, trzeci dzień wakacji.Ola wyzdrowiała, na szczęście udało się wyleczyć 1 fazę choroby. Dzisiaj wracam do Dortmundu. Na lotnisku czekała na mnie już Zuza, teraz już dziewczyna Roberta.
-Marta ! -krzyknęła.
-Zuza ! Cześć ! -krzyknęłam.
-Też miło Cię widzieć -powiedział Robert.
-Haha cześć ! -przytuliłam go.
Nagle zza pleców Roberta wyłonił się Marco.
-Cześć -powiedział.
-Hej ! -powiedziałam przytulając go.
-Ale wiecie ja nie jestem sama..-powiedziałam a zza moich plecy wyłoniła się Ola.
-Ola !-przytuliła ją Zuza.
-Cześć ! -powiedział Marco i podał rękę młodej.
-Ja jestem Marco a to Robert ! -przedstawił.
-Znam was ! Ja jestem Ola. -odparła.
Nagle na lotnisku pojawił się tata.
-Ola, Marta ! -krzyknął.
-Tata ! -mała podbiegła do niego a on zabrał ją do siebie.
Pojechali do ojca.
-Miło Cię widzieć Marta -powiedział zdezorientowany Marco.
-Ciebie też Marco -odparłam.
Nadal byłam w nim zakochana. Tak bardzo pragnęłam się teraz w niego wtulić.
-Wpadłeś na barierkę -odparł Robert.
-Wpadł? A może ktoś go na nią popchnął ? -zapytała ironicznie Marta.
-Robert ? -zapytałem.
-Yyy..no ale to było dla żartów -wyjąkał.
-A mogło się skończyć jeszcze gorzej ! -spojrzała na niego wściekła Zuza.
-Dobra, dobra nie kłóćcie się z mojego powodu -oznajmiłem.
-To my zostawimy was samych, muszę pogadać z tym obok -oznajmiła Zuza spoglądając na Roberta.
Wyszli z sali, zostałem z nią sam.
-Jak się czujesz ? zapytała.
-Dobrze ale strasznie boli mnie brzuch -powiedziałem spoglądając na posiniaczone żebra.
-Ach ten Robert..-odparła.
-To nie jego wina, zamyśliłem się -tłumaczyłem przyjaciela.
-Zamyśliłeś się ? -zapytała podejrzliwie. -To o czym tak zawzięcie myślałeś?
Myślałem wtedy o niej ale przecież jej tego nie powiem.
-O..o meczu -palnąłem.
Nagle zadzwonił telefon Marty.Kiedy skończyła rozmawiać wyraźnie posmutniała.
-Muszę wracać do Polski -oznajmiła.
-Co?! -zapytałem zszokowany. -Jak to ? -wciąż pytałem.
-Moja siostra zachorowała, nie ma kto się nią zająć w Polsce, tam dokończę studia -oznajmiła a z jej oka uroniła się gorzka łza.
-Przecież może przyjechać tutaj ! -krzyknąłem.
-Ona ma 10 lat! Tam ma lekarzy ! -odparła.
-Tutaj też są lekarze -oznajmiłem z przykrością.
~Marta
-Marco przykro mi ale nie..-wyszłam z sali.
Musiałam poszukać Zuzy.Wkrótce znalazłam ją w kafejce.
-Zuza ! -krzyknęłam zapłakana.
-Marta co się stało ?! -zapytała zdziwiona.
-Ola zachorowała..ona ma raka -powiedziałam.
-Co ?! Jak to możliwe ? -pytała.
-Wracam jutro z samego rana do Warszawy. -wybiegłam ze szpitala i pobiegłam się spakować.
Z samego rana wyjechałam do Warszawy. O 11:00 byłam już w Polsce.
-Marta ! -krzyknęła siostra.
-Hej kochana -ucałowałam ją w czoło.
-Wróciłaś do mnie ? -zapytała.
-Oczywiście a potem wracasz ze mną skarbie -odparłam.
6 miesięcy później.
Jest 2 lipca, trzeci dzień wakacji.Ola wyzdrowiała, na szczęście udało się wyleczyć 1 fazę choroby. Dzisiaj wracam do Dortmundu. Na lotnisku czekała na mnie już Zuza, teraz już dziewczyna Roberta.
-Marta ! -krzyknęła.
-Zuza ! Cześć ! -krzyknęłam.
-Też miło Cię widzieć -powiedział Robert.
-Haha cześć ! -przytuliłam go.
Nagle zza pleców Roberta wyłonił się Marco.
-Cześć -powiedział.
-Hej ! -powiedziałam przytulając go.
-Ale wiecie ja nie jestem sama..-powiedziałam a zza moich plecy wyłoniła się Ola.
-Ola !-przytuliła ją Zuza.
-Cześć ! -powiedział Marco i podał rękę młodej.
-Ja jestem Marco a to Robert ! -przedstawił.
-Znam was ! Ja jestem Ola. -odparła.
Nagle na lotnisku pojawił się tata.
-Ola, Marta ! -krzyknął.
-Tata ! -mała podbiegła do niego a on zabrał ją do siebie.
Pojechali do ojca.
-Miło Cię widzieć Marta -powiedział zdezorientowany Marco.
-Ciebie też Marco -odparłam.
Nadal byłam w nim zakochana. Tak bardzo pragnęłam się teraz w niego wtulić.
poniedziałek, 6 maja 2013
Ciągły pech..
~Zuza
Zauważyłam nagle owinięty palec Marty . Przestraszyłam się i od razu zapytałam o co chodzi.
- Co jest z tym palcem mała ? - zapytałam wystraszona. Bandaż był cały w krwi... nie mogłam na to patrzeć.
- Przecięłam się - odparła spokojnie. Chwyciłam jej rękę , zdjęłam plaster i przemyłam jej ranę.
- Spokojnie , chwilkę poszczypie i przestanie - powiedziałam podając jej wodę do picia.
- Ale to mnie rozpierdala totalnie ! - powiedziała , a po policzku spłynęła jej łza.
- Jedziemy do lekarza, natychmiast ! - powiedziałam zarzucając płaszcz. Pomogłam przyjaciółce się ubrać i zaprowadziłam ją do samochodu.
Po 15 minutach byłyśmy już pod szpitalem. Pan doktor natychmiast nas przyjął.
- Masz dziewczyno szczęście , wystarczyłoby że być się jeszcze głębiej przecięła , trzeba by było odciąć palec - powiedział owijając mocno palec Marty. Widziałam jej zdenerwowaną minę.
-Panie doktorze? Trzeba będzie przyjeżdżać na jakieś kontrole ? - zapytałam
- Tak , jutro panie przyjadą na 18 - powiedział otwierając drzwi od gabinetu. Wyszłyśmy z budynku szpitala i wsiadłyśmy do samochodu . Włączyłam naszą ulubioną piosenkę i od razu poprawiły nam się humory . Jechałyśmy sobie powoli po mieście i przyglądałyśmy się nowej galerii handlowej niedaleko nas. Nagle zauważyłam na przystanku Roberta. Na twarz miał zsunięty full cap , a na nogach miał białe adidasy z nike. Od razu rzucił mi się w oczy. Zaparkowałam samochód zostawiając Martę w samochodzie . Rzuciłam mu się prosto w ramiona.
- A ty co robisz sam na przystanku ? - zapytałam.
- Czekam na autobus , bo nie mam jak dojechać na trening - powiedział obejmując mnie.
- Ja ciebie chętnie podwiozę - powiedziałam chwytając go za rękę i prowadząc w stronę mojego samochodu .
Podwiozłam go pod stadion i wysiadłam na chwilkę. On dał mi buziaka , a ja się zarumieniłam.
- Baw się dobrze - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Bez ciebie tak się nie da - powiedział wchodząc na stadion.
Marta uśmiechała się do mnie całą drogę.
- Co jest ? - zapytałam.
- Jesteście słodcy - odparła.
- Weź mi przestań - powiedziałam otwierając drzwi od domu.
~Marco
Biegałem z Robertem cały czas na treningu. Coś mnie strzeliło i zapytałem:
- Jesteś z Zuzą ?
- A czemu pytasz ? - zapytał Robert.
- Tak sobie - powiedziałem.
- A jak ty z Martą , jesteście razem ? - zapytał .
- Jak na razie jesteśmy na dobrej drodze , ale jeszcze nie jesteśmy parą ! - opowiedziałem.
- No to tak samo jak ja z Zuzą - opowiedział popychając mnie na barierkę.
Nagle zrobiło mi się słabo , chyba musiałem się mocno uderzyć. Rozejrzałem się po sali , w której leżałem. Wokół mnie stali moi najbliżsi przyjaciele łącznie z Martą. Czułem tylko , że mam owinięty brzuch .Podniosłem lekko koszulkę i zobaczyłem wszystko sine. Wyglądało to masakrycznie , ale jakoś musiałem to znieść..
Zauważyłam nagle owinięty palec Marty . Przestraszyłam się i od razu zapytałam o co chodzi.
- Co jest z tym palcem mała ? - zapytałam wystraszona. Bandaż był cały w krwi... nie mogłam na to patrzeć.
- Przecięłam się - odparła spokojnie. Chwyciłam jej rękę , zdjęłam plaster i przemyłam jej ranę.
- Spokojnie , chwilkę poszczypie i przestanie - powiedziałam podając jej wodę do picia.
- Ale to mnie rozpierdala totalnie ! - powiedziała , a po policzku spłynęła jej łza.
- Jedziemy do lekarza, natychmiast ! - powiedziałam zarzucając płaszcz. Pomogłam przyjaciółce się ubrać i zaprowadziłam ją do samochodu.
Po 15 minutach byłyśmy już pod szpitalem. Pan doktor natychmiast nas przyjął.
- Masz dziewczyno szczęście , wystarczyłoby że być się jeszcze głębiej przecięła , trzeba by było odciąć palec - powiedział owijając mocno palec Marty. Widziałam jej zdenerwowaną minę.
-Panie doktorze? Trzeba będzie przyjeżdżać na jakieś kontrole ? - zapytałam
- Tak , jutro panie przyjadą na 18 - powiedział otwierając drzwi od gabinetu. Wyszłyśmy z budynku szpitala i wsiadłyśmy do samochodu . Włączyłam naszą ulubioną piosenkę i od razu poprawiły nam się humory . Jechałyśmy sobie powoli po mieście i przyglądałyśmy się nowej galerii handlowej niedaleko nas. Nagle zauważyłam na przystanku Roberta. Na twarz miał zsunięty full cap , a na nogach miał białe adidasy z nike. Od razu rzucił mi się w oczy. Zaparkowałam samochód zostawiając Martę w samochodzie . Rzuciłam mu się prosto w ramiona.
- A ty co robisz sam na przystanku ? - zapytałam.
- Czekam na autobus , bo nie mam jak dojechać na trening - powiedział obejmując mnie.
- Ja ciebie chętnie podwiozę - powiedziałam chwytając go za rękę i prowadząc w stronę mojego samochodu .
Podwiozłam go pod stadion i wysiadłam na chwilkę. On dał mi buziaka , a ja się zarumieniłam.
- Baw się dobrze - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Bez ciebie tak się nie da - powiedział wchodząc na stadion.
Marta uśmiechała się do mnie całą drogę.
- Co jest ? - zapytałam.
- Jesteście słodcy - odparła.
- Weź mi przestań - powiedziałam otwierając drzwi od domu.
~Marco
Biegałem z Robertem cały czas na treningu. Coś mnie strzeliło i zapytałem:
- Jesteś z Zuzą ?
- A czemu pytasz ? - zapytał Robert.
- Tak sobie - powiedziałem.
- A jak ty z Martą , jesteście razem ? - zapytał .
- Jak na razie jesteśmy na dobrej drodze , ale jeszcze nie jesteśmy parą ! - opowiedziałem.
- No to tak samo jak ja z Zuzą - opowiedział popychając mnie na barierkę.
Nagle zrobiło mi się słabo , chyba musiałem się mocno uderzyć. Rozejrzałem się po sali , w której leżałem. Wokół mnie stali moi najbliżsi przyjaciele łącznie z Martą. Czułem tylko , że mam owinięty brzuch .Podniosłem lekko koszulkę i zobaczyłem wszystko sine. Wyglądało to masakrycznie , ale jakoś musiałem to znieść..
sobota, 4 maja 2013
Chwila grozy..
Wróciłam do domu, a że byłam sama postanowiłam przygotować sobie kolację. Kroiłam właśnie pomidory na sałatkę kiedy nagle głęboko się przecięłam.
-Cholera ! -wrzasnęłam.
Niestety w domu nie było plastra więc musiałam iść do najbliższej apteki kupić opatrunek. Było ciemno, szłam coraz szybciej bo palec coraz mocniej krwawił. Byłam już niedaleko, gdy nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu ,zakrył usta ręką i wciągnął siłą w jakąś pustą alejkę.
-Zostaw mnie ! -krzyczałam.
-Zamknij się ! -powiedział wysoki, łysy dobrze zbudowany mężczyzna.
Płakałam, tak strasznie się bałam.
-Puszczaj sku*wielu ! -krzyknęłam po Polsku.
-A więc mamy tutaj młodą Polkę -powiedział drugi, również po Polsku.
-Czego ode mnie chcecie ?! -płakałam.
-Nie często spotykamy tutaj takie ładne, młode Polki -powiedział spokojnie trzeci.
~Ich trzech ja sama - już po mnie. -myślałam.
Nagle w końcu alei ujrzałam blondyna. Tak to on .
-Marco ! -krzyknęłam.
-Marta ? Czego od niej chcecie ?! Spie*dalać ! Już bo zadzwonię po policję ! -krzyknął a jeden z nich zaszedł go od tyłu i uderzył w brzuch.
Marco natychmiastowo zareagował, odwrócił się i uderzył go pięścią. A oni ? Po prostu zwiali.
-Marco, gdyby nie ty...-płakałam.
-Już dobrze. Ej, co z twoim palcem ?! -zapytał.
Spojrzałam na zakrwawiony palec. Reus szybko wyjął chusteczkę i pobiegł po plaster do apteki. Następnie opatrzył ranę.
-Dziękuję -powiedziałam.
-Za co ? Każdy inny na moim miejscu zrobił by to samo -oznajmił.
-Za to, że się pojawiłeś -odparłam i przytuliłam go.
Usiedliśmy na ławce.
-Naprawdę Ci dziękuję -powiedziałam jeszcze roniąc łzy, Marco nie odpowiedział tylko zbliżył się do mnie i mnie pocałował ale nagle się oderwał.
-Przepraszam nie powinienem był -posmutniał.
-Dlaczego ? Mi się podobało -uśmiechnęłam się.
Marco odwiózł mnie do domu. Po kilkunastu minutach staliśmy już pod moim domem.
-Wejdź -powiedziałam.
-Nie chcę robić Ci kłopotu -oznajmił a ja wciągnęłam go do środka.
-Kawę, Herbatę, Wodę, Sok ? A może coś mocniejszego ? -zapytałam.
-Prowadzę -skrzywił minę.
Rozpętała się potworna burza. Zuza zadzwoniła, że zostanie u Roberta bo nie chce wracać w taką burzę.
-Możesz zostać na noc, nie puszczę Cię w taką burzę do domu -stwierdziłam.
-Nie chcę przeszkadzać -mówił.
-Zostajesz ! Nie mam się z kim napić -powiedziałam radośnie.
-Skoro nalegasz -stwierdził.
Wzięłam z barku butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Oglądaliśmy film, pijąc wino. Nim spostrzegliśmy butelka została pusta. Cóż nie pozostało nic oprócz sięgnięcia drugiej. Po wypiciu dwóch butelek byliśmy już nieźle wstawieni. Nie wiedziałam co robię, co mówię gdy nagle palnęłam.
-Podobasz mi się Reus !
-Ja ? Jestem brzydki i głupi, nikomu się nie podobam -mówił.
-A moim zdaniem jesteś śliczny, fajny i mądry -uśmiechnęłam się.
-Ale wiesz co ? Ty też mi się podobasz -powiedział całkiem poważnie.
Nie zdziwiłabym się gdyby powiedział to jakiś zwykły chłopak. Ale do cholery powiedziała to gwiazda Bundesligi - Marco Reus.
Obudziłam się rano na kanapie oparta o Reusa. Nie spał.
-Głowa mi pęka ! Co się wczoraj działo? -zapytałam.
-Słaba główka ! A ja pamiętam wszystko ! Powiedziałaś mi że Ci się podobam ale po pijaku...czyli to nie prawda -posmutniał.
-Tak ? Cholera ! Ale podobno po pijaku mówi się prawdę -zarumieniłam się.
Zrobiłam śniadanie i pożegnałam Reusa bo spieszył się na trening. Zaraz potem wróciła Zuza.
~Zuza
-Wróciłam ! -krzyknęłam.
-Nareszcie -odparłam.
-Haha -zaśmiała się.
-I jak tam z Robertem ? -zapytała podejrzliwie.
-Co raz lepiej ! -odpowiedziałam.- A z Marco ? -zapytałam.
-Nie uwierzysz, nocował u mnie i... -nie dokończyła.
- I ? -zapytałam.
-Pocałował mnie -podskoczyła z radości.
-Serioo ? -cieszyłam się. -Mnie Robert... też -piszczałam.
Byłyśmy takie szczęśliwe.
piątek, 3 maja 2013
Randka i zaproszenie na mecz !
Robert podjechał po mnie punktualnie
o 17 i zapukał do drzwi. Wpuściłam go na chwilę do domu , gdyż musiałam jeszcze
ubrać kurtkę. Wyglądał dzisiaj świetnie , uwielbiam kiedy chłopacy noszą
trampki , już czułam , że szykuje się ciekawy dzień.
- Świetnie dziś wyglądasz ! – powiedział
do mnie. Przecież wyglądałam normalnie , miałam ubrane wysokie spodenki ,
bokserkę i vansy.
- Dziękuję , ty też wyglądasz pięknie
– powiedziałam uśmiechając się.
- Ajć , nie musisz mnie tak słodzić –
odparł. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Robert dał mi okulary
przeciw słoneczne i kazał oprzeć się. W takim samochodzie to ja mogłam nawet
spać. Zatrzymaliśmy się przed ogromnym domem , otaczał go wysoki płot. Za domem
był ogromny ogród z kwiatkami i drzewkami. Czułam się bardzo wygodnie. To nie
był jeszcze koniec.. w środku było jeszcze lepiej. Na niskiej półce stało
ogromne akwarium. Siadłam na wysokiej kanapie i oglądałam wszystko co się dało.
- Ślicznie masz tu – powiedziałam puszczając
mu oczko .
- Niedawno miałem remont , ale
dziękuję – powiedział siadając obok mnie. Przez jakąś chwilę nie odzywaliśmy
się do siebie.
~Robert
Nie wiedziałem o co ją zapytać. Jej
wielkie niebieskie oczy przykuwały mój
wzrok . Zebrałem się na odwagę i spytałem.
- Chciałabyś może czegoś się napić?
- Tak – odparła.
~ Marta
Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i z niecierpliwością czekałam na Zuzę. Jej najwidoczniej się nie śpieszyło , więc wyszłam na spacer. Spotkałam po drodze pana Juergena.
-Cześć Marta –
powiedział.
- Witam - odpowiedziałam.
- Miałabyś ochotę
przyjść na mecz? – zapytał.
- Tak , mam już
bilety , ale dziękuję – powiedziałam.
- Wiesz , że jak
wygramy z Bayernem to świętujemy ? Będziesz tam z nami ? – wypytywał mnie.
- No zobaczymy , bo
mam jeszcze współlokatorkę – powiedziałam mu .
- Dobrze , ja już
muszę lecieć . Papa ! – powiedział .
- No do zobaczenia –
odpowiedziałam i szłam przed siebie.
Pogoda dzisiaj była cudowna. Szłam sobie uliczką i przyglądałam się wszystkim szczęśliwym parom , tego mi brakowało…
Pogoda dzisiaj była cudowna. Szłam sobie uliczką i przyglądałam się wszystkim szczęśliwym parom , tego mi brakowało…
czwartek, 2 maja 2013
Randki
~Marta
Obudziłam się rano, w sumie było już prawie południe. Zuzy koło mnie nie było. Zeszłam do kuchni i ujrzałam ją rozpromienioną jak nigdy.
-A ty co taka szczęśliwa ? -zapytałam zaspana.
-Dzwonił do mnie ! -krzyknęła radośnie.
-Co? Kto? -zapytałam.
-Jak to kto ? No Robert -oznajmiła mi.
-Naprawdę ?! -nie dowierzając pytałam.
-Tak ! Zaprosił mnie do siebie -uśmiechała się.
Fajnie gdyby do mnie Marco też zadzwonił, ale chyba raczej nie zrobi tego pierwszego kroku.
~Marco
Trzymałem w dłoni telefon, wybrany numer '' Marta '' zadzwonić czy nie ? A jeżeli ona tego nie chce ? Wstydzę się troszeczkę. Ale cóż raz się żyje.
-Halo ? -odezwał się prześliczny głos w słuchawce.
-Marta ? To ja Marco, bo wiesz miło nam się wczoraj rozmawiało i może..ja..to znaczy ..Poszłabyś ze mną na kawę ? -zapytałem w końcu wprost.
-Chętnie ! -odparła radośnie.
-To może dzisiaj o 14:30 w tej kawiarni co wczoraj ? -zapytałem.
-Okej -odparła a ja się rozłączyłem.
A jednak się zgodziła, opłacało się zadzwonić.
~Zuza
Cieszę się, że Marco zaprosił Martę ale jeszcze bardziej, że Robert mnie ! Nim Marta spostrzegła zrobiła się godzina 14:00 a miała przejechać pół miasta w 30 min. Szybko ją zawołałam.
-Martaaa ! -krzyknęłam.
-Tak ?! -zapytała.
-Zbieraj się dziewczyno już 14:00 ! -oznajmiłam.
-Co ?! Już idę ! -krzyknęła z góry.
Po 5 min zeszła.
-I jak ? -zapytała.
-Pięknie, pięknie a teraz jedź bo się spóźnisz i tyle będzie -poganiałam ją.
~Marco
Czekałem już w kawiarni niecierpliwie. Zbliżała się 14:40, to już 10 minut po czasie. A jeżeli się rozmyśliła. Nagle wparowała do kafejki.
-Cześć ! Przepraszam za spóźnienie ale straszne korki były -tłumaczyła się.
-Uff a już myślałem że nie przyjdziesz -odetchnąłem z ulgą.
Usiadła na przeciw mnie. Zamówiłem jej Latte i ciasto. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Słyszałeś że Zuza ma randkę z Robertem? -zapytała.
-Tak ! Pochwalił mi się, pasują do siebie ! -stwierdziłem.
-Masz rację -odparła.
-Jakby nie mówić my też mamy '' randkę '' -powiedziałem żartobliwie a ona się zarumieniła.
-W sumie..tak -odparła.
Patrzyłem jej głęboko w oczy. Czułem, że nie skończy się na przyjaźni bo wiem, że już coś do niej czuję a to zaledwie jeden dzień. Mam nadzieję, że ona też.
-O której maja tą rankę ? -zapytałem.
-O 17:00 -odparła.
-To Robert tam pewnie szaleje -śmiał się Marco.
-Ty chyba Zuzy nie widziałeś?! Od samego rana biega jak szalona po całym domu i piszczy z radości -śmialiśmy się.
-Też tak robiłem jak się zgodziłaś iść tutaj ze mną -stwierdziłem fakty.
-Nic nie chce mówić ale ja niby też -zaczęła się śmiać.
Świetnie nam się rozmawiało. Jakbyśmy znali się kto wie z 2 lata a może i więcej, jak najlepsi przyjaciele. Dobrze, że się tak dogadujemy. Nadeszła 17:00. Marta musiała się zbierać więc postanowiłem ją odwieźć aby znowu nie tłukła się przez pół miasta autobusem.
~Marta
Wkrótce zajechaliśmy na miejsce.
-Może wejdziesz ? -zapytałam.
-Chętnie ale kiedy indziej muszę jeszcze skoczyć do urzędu -oznajmił.
-Okej to do zobaczenia -ucałowałam go w policzek.
-Do zobaczenia -zrobił to samo.
Obudziłam się rano, w sumie było już prawie południe. Zuzy koło mnie nie było. Zeszłam do kuchni i ujrzałam ją rozpromienioną jak nigdy.
-A ty co taka szczęśliwa ? -zapytałam zaspana.
-Dzwonił do mnie ! -krzyknęła radośnie.
-Co? Kto? -zapytałam.
-Jak to kto ? No Robert -oznajmiła mi.
-Naprawdę ?! -nie dowierzając pytałam.
-Tak ! Zaprosił mnie do siebie -uśmiechała się.
Fajnie gdyby do mnie Marco też zadzwonił, ale chyba raczej nie zrobi tego pierwszego kroku.
~Marco
Trzymałem w dłoni telefon, wybrany numer '' Marta '' zadzwonić czy nie ? A jeżeli ona tego nie chce ? Wstydzę się troszeczkę. Ale cóż raz się żyje.
-Halo ? -odezwał się prześliczny głos w słuchawce.
-Marta ? To ja Marco, bo wiesz miło nam się wczoraj rozmawiało i może..ja..to znaczy ..Poszłabyś ze mną na kawę ? -zapytałem w końcu wprost.
-Chętnie ! -odparła radośnie.
-To może dzisiaj o 14:30 w tej kawiarni co wczoraj ? -zapytałem.
-Okej -odparła a ja się rozłączyłem.
A jednak się zgodziła, opłacało się zadzwonić.
~Zuza
Cieszę się, że Marco zaprosił Martę ale jeszcze bardziej, że Robert mnie ! Nim Marta spostrzegła zrobiła się godzina 14:00 a miała przejechać pół miasta w 30 min. Szybko ją zawołałam.
-Martaaa ! -krzyknęłam.
-Tak ?! -zapytała.
-Zbieraj się dziewczyno już 14:00 ! -oznajmiłam.
-Co ?! Już idę ! -krzyknęła z góry.
Po 5 min zeszła.
-I jak ? -zapytała.
-Pięknie, pięknie a teraz jedź bo się spóźnisz i tyle będzie -poganiałam ją.
~Marco
Czekałem już w kawiarni niecierpliwie. Zbliżała się 14:40, to już 10 minut po czasie. A jeżeli się rozmyśliła. Nagle wparowała do kafejki.
-Cześć ! Przepraszam za spóźnienie ale straszne korki były -tłumaczyła się.
-Uff a już myślałem że nie przyjdziesz -odetchnąłem z ulgą.
Usiadła na przeciw mnie. Zamówiłem jej Latte i ciasto. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Słyszałeś że Zuza ma randkę z Robertem? -zapytała.
-Tak ! Pochwalił mi się, pasują do siebie ! -stwierdziłem.
-Masz rację -odparła.
-Jakby nie mówić my też mamy '' randkę '' -powiedziałem żartobliwie a ona się zarumieniła.
-W sumie..tak -odparła.
Patrzyłem jej głęboko w oczy. Czułem, że nie skończy się na przyjaźni bo wiem, że już coś do niej czuję a to zaledwie jeden dzień. Mam nadzieję, że ona też.
-O której maja tą rankę ? -zapytałem.
-O 17:00 -odparła.
-To Robert tam pewnie szaleje -śmiał się Marco.
-Ty chyba Zuzy nie widziałeś?! Od samego rana biega jak szalona po całym domu i piszczy z radości -śmialiśmy się.
-Też tak robiłem jak się zgodziłaś iść tutaj ze mną -stwierdziłem fakty.
-Nic nie chce mówić ale ja niby też -zaczęła się śmiać.
Świetnie nam się rozmawiało. Jakbyśmy znali się kto wie z 2 lata a może i więcej, jak najlepsi przyjaciele. Dobrze, że się tak dogadujemy. Nadeszła 17:00. Marta musiała się zbierać więc postanowiłem ją odwieźć aby znowu nie tłukła się przez pół miasta autobusem.
~Marta
Wkrótce zajechaliśmy na miejsce.
-Może wejdziesz ? -zapytałam.
-Chętnie ale kiedy indziej muszę jeszcze skoczyć do urzędu -oznajmił.
-Okej to do zobaczenia -ucałowałam go w policzek.
-Do zobaczenia -zrobił to samo.
Zauroczenie
~ Zuza
Siadłyśmy z Martą na kanapie i
zaczęłyśmy sobie opowiadać wszystko po kolei.
- Masz jego numer ? – zapytała Marta.
- Tak , mam. Podał mi jak szliśmy
ulicą – powiedziałam rzucając poduszką w przyjaciółkę. Widziałam jej oczy ,
była taka zauroczona Marco. Zresztą ja Robertem też , ale nie byliśmy jeszcze
na tym etapie co oni.
- Wyglądacie razem prześlicznie –
powiedziała uśmiechając się.
- Pasujesz do Reusa. Teraz tak
szczerze , jesteście już parą ? – zapytałam z ciekawości.
- Nie no coś ty. Przytulił mnie , bo
było mi strasznie zimno – powiedziała śmiejąc się na głos. Coś mi tutaj nie
pasowało.
- Wiesz , że to wyglądało na coś
więcej ? – zapytałam stanowczo. Byłam już wymęczona całym dniem , więc
zbierałam się wziąć prysznic. Łazienka w nowym domu była po prostu marzeniem ,
a basen , który miałyśmy był jednym z najlepszych rzeczy w naszym mieszkaniu . Włączyłam
muzykę i odpłynęłam w wielkiej wannie pośród piany. Dawno nie brałam takiej
kąpieli. Po umyciu twarzy nałożyłam maskę i poszłam do łóżka. Czułam się jak , Królewna
. Wielki pokój , ogromne łóżko … po prostu uwielbiam takie wygody.
~Marta
Nie mogłam zasnąć . Cały czas myślałam o słodkim
blondynie. Wzięłam swoją kołdrę i położyłam się obok Zuzy.
- Mogę ? – zapytałam.
- No pewnie, chodź – powiedziała
posuwając się dla mnie.
- Cały czas o nim myślę –
powiedziałam zarumieniona.
- Ja o Robercie też , ale jakoś się
uspokoiłam. Spokojnie jutro się pewnie
spotkacie, mała – powiedziała przytulając mnie.
- Tak to na pewno , ale chciałabym
żeby ułożyło się nam oby dwóm . – powiedziałam.
- O mnie się nie martw dam sobie radę
– powiedziała do mnie zamykając oczy.
~ Robert
Chciałbym zaprosić Zuzę do domu , ale
się trochę wstydzę . Nie wiem co ona sobie o mnie pomyśli , przecież dopiero
dzisiaj się poznaliśmy . Muszę przyznać , że Marco ma lepsze powodzenie niż ja.
Zresztą mam jeszcze dosyć czasu , przecież one będą się tutaj uczyły to tym
bardziej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)